Żegnaj Profesorze
- 310
Szok, niedowierzanie, dezorientacja … W życiu każdego z nas nastąpił już albo nastąpi ten szczególnie trudny moment, wiadomość, że najbliższa nam osoba odeszła. Bólu, jaki wówczas towarzyszy nie ukoi przez długi czas nic.
Śmierć uczy pokory, przewartościowuje, zatrzymuje, czasem rzuca na kolana, skłania do pytań, których nie zdążyliśmy zadać…
Śmierć zostawia nas samych, bo to jedyny fakt, którego nie jesteśmy w stanie odwrócić…
I wobec tego faktu stanęliśmy 12 czerwca, kiedy opuścił nas Mentor, Wychowawca, Przyjaciel, Opiekun, Dyrektor, Kolega, Stanisław Stefańczyk, Stasio, Stefan
Z I liceum Ogólnokształcącym im. W. Broniewskiego był związany …. od zawsze i śmiało można powiedzieć, że poświęcił dla niego życie. Zbudował jego potęgę, skomputeryzował, rozwinął, unowocześnił, wprowadził niezliczoną ilość innowacji pedagogicznych.
Jego dumą było bodaj jedno z pierwszych w świdnickich placówkach Centrum Multimedialne w bibliotece szkolnej, informatyzacja szkoły- sam kładł z uczniami kable, sam kuł ściany, potem unikatowy na skale ogólnopolską system indywidualnego wyboru przedmiotów rozszerzonych, nauki języków obcych według stopnia zaawansowania, jeszcze później hala sportowa i klasy CyberMil. Nie sposób wymienić choć w małej części jego zasług. Czuwał, był na każde wezwanie, głaskał po głowie każdego – ucznia, rodzica i nauczyciela – każdego traktował jak dziecko. Potrafił uśmiechem rozładować najbardziej napiętą atmosferę zachowując się zawsze z taktem i wykazując empatią.
Był genialnym pedagogiem, dydaktykiem, potrafił wytłumaczyć na misiach i zającach najtrudniejsze zagadnienia matematyczne. Gdy profesor Stefańczyk stawiał trójke to oznaczało że na egzaminie wstępnym lub potem na maturze sprawdzanej zewnętrznie dostanie się najwyższą ocenę. Był wymagający i wyrozumiały zarazem i ZAWSZE był po stronie ucznia. Wychował całe pokolenia lekarzy, nauczycieli, prawników, farmaceutów, profesorów uniwersyteckich, polityków, ludzi, którzy są mu wdzięczni za wykształcenie i reprezentowane wartości.
Był mądrym i roztropnym pracodawcą, a jednocześnie człowiekiem niezwykle skromnym i pełnym pokory. Mając ogromne doświadczenie zawodowe potrafił się nim dzielić, wskazywać możliwe rozwiązania, czasem przemilczeć, bo uważał, że zawsze trzeba sobie i innym dać czas na przemyślenie ale nade wszystko potrafił słuchać. Ufał drugiemu człowiekowi, bo jak mawiał, nikt go nigdy nie zawiódł, nie oszukał. Nie potrzebował nakazów, żeby nakłonić kogoś do pracy na rzecz szkoły, na rzecz ucznia. Po prostu z tym człowiekiem się samo pracowało.
Uśmiechem i dobrocią tworzył atmosferę przyjaźni, partnerstwa, która udzielała się innym i rozprzestrzeniała, dlatego właśnie o I Liceum mówi się, że to szkoła z rodzinnym klimatem.
Mówią, że nie ma ludzi niezastąpionych … On taki był. Nie będzie nigdy drugiego dyrektora, profesora Stefańczyka, ale pozostaje jego dziedzictwo. Dziedzictwo w postaci I Liceum Ogólnokształcącego, a w nim wartości takie jak bezinteresowność, zaufanie, troska o drugiego człowieka, skromność, pokora, pozytywna energia, poczucie misji i rozwaga.
Panie dyrektorze, ehh żeby pan wiedział, ile tu dziś dla Pana przyszło ludzi. Wszyscy coś panu zawdzięczamy i nikt z nich nie spodziewał się, że nas pan tak niespodziewanie opuści, wszak tyle razy żartowaliśmy przy różnych okazjach, że jest pan nieśmiertelny, że będzie pan z nami zawsze, aż w końcu uwierzyliśmy w to. Tylu z nas nie zdążyło się z panem pożegnać, dlatego teraz mówimy do zobaczenia. Wierzymy, że kiedyś znów siądziemy w szkolnych ławkach a pan będzie prowadził lekcje a potem jeszcze radę pedagogiczną.
Drodzy najbliżsi pana Stanisława… Składamy Wam kondolencje wierząc, że śmierć jest pamięcią, ocaleniem, przydrożnym krzyżem, zapaloną świecą, modlitwą, pożółkłą fotografią w albumie, starodawnym ślubnym portretem, zasuszoną w książce gałązką, widokówką przywiezioną z pierwszych wakacji. Pamięć jest nadzieją … na to, że śmierć zostanie przezwyciężona. Bo … ci, którzy odeszli trwają w maleńkich izdebkach – pełnych najpiękniejszych, najczulszych wspomnień – trwają w naszych sercach.